DIY CZYLI CO ŁĄCZY PICASSO, S.KUBRICKA I TWOJE STARE NARTY?

Piękny dom, to nie kwestia pieniędzy, a wyobraźni.
Skąd właściwie wzięło się określenie DIY (Do It Yourself-zrób to sam). W internetowej encyklopedii „Wikipedia”, sugerują, że DIY w odniesieniu do majsterkowania (a nie muzyki, bo to osobna dziedzina DIY), pojawiło się wraz z rozkwitem internetu i artystów,  designerów, architektów, którzy w sieci dzielili się swoimi pomysłami i sposobem wykonania przedmiotu własnymi rękoma.

Piękny dom, to nie kwestia pieniędzy, a wyobraźni.
Skąd właściwie wzięło się określenie DIY (Do It Yourself-zrób to sam). W internetowej encyklopedii „Wikipedia”, sugerują, że DIY w odniesieniu do majsterkowania (a nie muzyki, bo to osobna dziedzina DIY), pojawiło się wraz z rozkwitem internetu i artystów,  designerów, architektów, którzy w sieci dzielili się swoimi pomysłami i sposobem wykonania przedmiotu własnymi rękoma.

Dużo myślałam na ten temat i powiem Ci, że zupełnie się z tym nie zgadzam. DIY według mnie istnieje od początku istnienia ludzkości. Dobrym przykładem jest scena z filmu Stanleya Cubrick a, „Odyseja Kosmiczna” gdzie w niewyjaśnionych okolicznościach pośród stada małp pojawia się sześcian, który oddziałuje na zwierzęta w „pewien” sposób. Nagle jedna bierze kość do łapy i wykorzystuje ją (ta kość) jako narzędzie. W jaki celu? Nie będę spoilerować filmu:) Gorąco polecam samemu obejrzeć. To co ważne przedmiot zostać użyty w zupełnie inny sposób niż było to pierwotnie planowane.

Podobnie jest z trendem DIY. Bierzesz skrzynkę od owoców i robisz z niej regał. Schwitters powiedział kiedyś, że „wszystko, co artysta wypluje, jest sztuką”. Czy nie pięknie jest poczuć się jak artysta i „wypluć” coś z siebie łącząc cokolwiek z czymkolwiek? A jeśli dojdzie do tego jeszcze funkcja, u la la, satysfakcja gwarantowana. Picasso swego czasu powiesił na ścianie siodełko od roweru połączone z kierownicą, było to w roku 1942. Całość nazwał „Głowa byka”. Obecnie ta głowa znajduje się w muzeum Picassa w Paryżu. Pisze o tym, bo może i Ty mój drogi czytelniku, również ośmielisz się do jakiegoś „wariactwa”?. Wariactwo to dość pejoratywne określenie, czymże jednak jest sztuka, jeśli nie szaleństwem, wariactwem, fantazją?

Design jest czymś innym niż sztuka. Sztuka nie jest praktyczna. Design zaś może w mojej ocenie być niezłą sztuką i pełnić funkcję np wyciskacz do soku (tak, mam na myśli tą słynną wyciskarkę Philippe Starck’a). To czy tworząc dla swojego domu wykonasz sztukę, czy design, czy po prostu powiesisz na suficie swoje ulubione zużyte narty zależy od Ciebie. Ważne, żebyś się niczym nie przejmował i zrobił coś co lubisz dla siebie, dla swojego domu. Obiecuję Ci poczujesz się z tym dobrze.

Co popchnęło mnie do stworzenia swojego pierwszego DIY? Bezsilność;)
Bardzo długo przekonywałam swojego męża do kupna do domu lampy z trawy, w stylu boho. Lubię ten kierunek we wnętrzach. Pierwsza przyszła w fatalnym stanie, na kolejne nie miałam siły aby przekonywać Wiktora, że tym razem może dojdą w całości. Wszystko to zbiegło się w czasie z marcowym wycinaniem suchych badyli z ogrodu, czyli między innymi ostnicy (trawy). Podczas prac porządkowych zakochałam się w materiale który miałam właśnie wyrzucić na kompost i zmieszać z resztą nadgniłych i spleśniałych odpadów…Coś we mnie kłóciło się aby tak piękny materiał po prostu zutylizować. Wszystko zabrałam do domu i…tak powstała moja lampa:)

Gdybyś był zainteresowany wykonaniem podobnej, poniżej opisuję proces powstania. Ta część będzie równie „ciekawa” co przepis kucharski, dlatego jeśli nie chcesz budować własnej lampy to z premedytacją opuść tą część tekstu.

Mój pierwszy przepis na DIY, który przetestowała na sobie:) Voila:

Czas przygotowania 2 godziny.Do wykonania lampy potrzebna/ne/ny będzie CI:

  1. stara lampa, lub tania lampa kupiona np. w Castoramie (ja właśnie takiej użyłam) najlepiej o szkielecie z drewna.
  2. pistolet z klejem, ja używam marki Bosch i jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, ale są też tańsze.
  3. coś co przyczepisz do szkieletu lampy, w moim przypadku była to trawa ostnica
  4. żarówka, bardzo lubię te o ciepłej barwie, potocznie nazywane żarówką Edisona…Ta nazwa jest akurat zabawna, bo przecież wszystkie żarówki mają początek w osobie Pana Thomasa Alva Edisona, również te  LEDowe, choć te działają na innej zasadzie. Nie dajcie się jednak zwieść, te które nazywane są w sklepach „Edisonowskimi”, wyglądają jak te z początku XX stulecia, w rzeczywistości są to LED-owe żarówki. W naszym przypadku to bardzo dobrze. Starego typu żarówki bardzo się nagrzewały i lampa jaką prezentuję byłaby kiedyś fantastyczną podpałką do pożaru domu. Ponieważ nie chcemy takowego spowodować, do lampy możemy użyć tylko LEDowej żarówki, która się tak bardzo nie nagrzewa. Tu jednak uwaga, obserwuj swoją żarówkę i bądź ostrożny używając jej przy trawach. Ja swoją lampę z traw używam niezwykle rzadko i stanowi ona raczej nastrojową ozdobę we wnętrzu , którą czasem zapalam…Przepraszam włączam.

Do dzieła:)

  1. prace rozpocznij od dołu szkieletu lampy, po to by trawy, włoski, sznurki, cokolwiek czego użyjesz opierały się piętro po piętrze na konstrukcji niżej już przyklejonych.
  2. nie spiesz się, dobieraj trawy/coś w taki sposób aby wyginały się w 1 stronę. Moje trawy były wymagane przez zimowe wiatry i wszystkie były wygięte w 1 stronę, całość przykleiłam tak jakby to wiatr wiał w lampę. Taki zabieg spowoduje, że nie będzie tak bardzo bałaganiarska, raczej stworzy wrażenie „uczesanej”.
  3. kiedy dojdziesz już do szczytu lampy pozostaną Ci u góry sterczące kikuty od traw/czegoś ja swoje owinęłam sznurkiem, który przykleiłam gorącym klejem z pistoletu.
  4. podczas klejenia wyższych warstw trawy/czegoś pamiętaj aby kabel od lampy był zamontowany (chodzi o ten cały zaczep na żarówkę) w innym przypadku będzie Ci ciężko „to” dokręcić po zamontowaniu trawy i może się tak wydarzyć, że uszkodzisz swoją subtelną konstrukcję.
  5. czas na montaż, do tego „wykorzystałam” swojego ukochanego teścia, który w moim domu pełni funkcję „złotej rączki” po zamontowaniu lampy warto spryskać ją lakierem do włosów, najlepiej bardzo śmierdzącym i extra strong. Zwykle najtańsze najlepiej się do tego nadają. Po co spryskiwać lakierem? Z 2 powodów, taki zapach odrzuca potencjalne insekty które chciałyby zamieszkać w naszym kokonie, po drugie usztywni to konstrukcję. Przez 1 tydzień lampa może śmierdzieć, potem wypłowieje zapach a efekt będzie osiągnięty.

Jęsli dobrnąłeś do tego momentu, to znaczy, że jesteś wytrwałym czytelnikiem i cos spodobało Ci się w moim tekście. Dziękuję Ci za to:)